poniedziałek, 15 października 2012

Po kilku długich godzinach płaczu Soph z wielkim trudem zasnęła. Śniły jej się koszmary, przez które cały czas się budziła. Przed 7 rano usłyszała dźwięk budzika, a później schodzenie po schodach. Powoli podniosła się i założyła na siebie miętową sukienkę, buty na wysokim obcasie, które idealnie zgrywały się z sukienką. Rozpuściła włosy i założyła łańcuszek, zrobiła delikatny makijaż. Po chwili wyszła z pokoju na schodach zauważyła Scoota i Marinne, było widać, że się kłócili. Ukradkiem zagryzła wargę i powoli ich minęła. Czuła, że ich wzrok był skupiony na niej. Zatrzymała się i obróciła do nich.
-Tak w ogóle jestem Sophie-powiedziała z lekkim uśmiechem
-Miło mi- powiedział Scoot i uścisnął jej dłoń- a, ja jestem Scoot- uśmiechnął się uroczo
-Mi nie jest miło-powiedziała dziewczyna w idealnie ułożonych włosach-nie licz, że będziemy przyjaciółkami-uśmiechnęła się Marinne i odeszła od nich
-Czy...-zaczęła Soph, ale chłopak wszedł w jej słowo
-Nie ona zazwyczaj taka nie jest...-powiedział ze śmiechem- Zdaje mi się, że nie zobaczyłaś jeszcze miasta, ale jeśli chciałabyś z wielka chęcią mogę to zrobić...- uniósł uroczo kącik ust
-Będzie mi bardzo miło...;powiedziała i zagryzła wargę-Mam nadzieję, że ciotka nie będzie miała nic przeciwko
-Oczywiście, że nie, jeśli będzie chciała coś ode mnie to zadzwoni.
Dziewczyna uważnie przyjrzała się chłopakowi, a po chwili odeszła od niego i poszła do kuchni. Samotnie zjadła naleśniki naszykowane przez gosposię. Później założyła granatowy sweterek i wyszła do ogrodu, gdzie na ławce spotkała Jake'a.
-Sophie miło mi cię widzieć-powiedział po chwili wstając z ławki i podchodząc do dziewczyny-Ile to już lat...? Może 5 czy 6...-uścisnął dziewczynę, a po chwili uważnie jej się przyjrzał
-Jake to naprawdę ty, ostatnio widziałam cię kiedy miałeś 15 lat, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam...-Soph jeszcze raz go uścisnęła
-Chciałabyś się może przejść mamy naprawdę śliczną pogodę- powiedział chłopak chwytając ją za dłoń
-Oczywiście, nie mam na dziś żadnych planów-uśmiechnęła się ukazując białe zęby i powoli ruszyła obok niego
-Cały czas o tobie myślałem, nie mogłem zapomnieć naszych rozmów na strychu i na dachu.- powiedział zatrzymując się i przyglądając dziewczynie
-Ja też, nie wyobrażasz sobie jak za tobą tęskniłam, to co czułam nigdy nie wygasło- powiedziała kładąc dłoń na jego torsie
-Cały czas cię kocham-szepnął chłopak i położył dłoń na jej biodrach- Nie potrafiłem o tobie zapomnieć- przysunął ją do siebie bliżej- Nie umiem znaleźć sobie kogoś innego- przysunął swoje wargi do jej- Powiedz, a przestanę-szepnął i zagryzł jej wargę
- Nie przestawaj- szepnęła dziewczyna i położyła drugą dłoń na jego policzku i delikatnie go pocałowała.
Chłopak przedłużył pocałunek, który zamienił się w długi i namiętny.


Jeśli chcecie dowiedzieć się co dalej czekam na 2 komentarze.
                                                                                     Marine♥









piątek, 21 września 2012

Rozdział I

Nowe miejsce, nowy dom, nowe życie- tak właśnie myślała Sophie, kiedy wraz z przyjaciółką jechała pociągiem do swojej ciotki, do ciotki, której nigdy nie lubiła. Jednak po samochodowym wypadku jej rodziców cały jej świat zawalił się. Musiała opuścić rodzinne miasteczko, aby zamieszkać w Nowym Jorku.

-Liczy się dla mnie tylko nauka...- powiedziała Sophie do Sary, która wpatrywała się cały czas w okno.
-...nie mam czasu na chłopców-dodała po chwili, a przyjaciółka spojrzała na nią.
-Przecież ci wierzę, zawsze byłaś kujonem, moim kochanym kujonem-Odpowiedziała Sara przytulając się do przyjaciółki.
-Nie chcę zostać tutaj sama, nie możesz ze mną zamieszkać?- Odpowiedziała Soph przytulając Sarę.
- Przecież wiesz jacy są moi rodzice, nie pozwolą mi zostać tak daleko od domu i tak mieli pretensje, że przyjechałam razem z tobą. Jeśli zależałoby to odemnie pojechałabym i została razem z tobą nawet na końcu świata- Szepnęła z łzami w oczach- Kocham cię jak siostrę i obiecuję, że nigdy, ale to nigdy o tobie nie zapomną, zawsze będziesz w moim sercu najważniejsza...-dokończyła już ocierając łzy w rękaw swetra.
Prze kilka minut siedziały tak obie w siebie wtulone, jednak po długim sygnale przyszła chwila rozłąki. Soph powoli się podniosła i uśmiechnęła się do Sary.
- Też cię kocham...-odszeptała biorąc walizki- Oraz uprzedzając twoje pytanie, tak dam sobie radę, będę dzwonić i pisać, może nawet kiedyś cię odwidzę- Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać, te twoje oczy, bujne włosy, całą ciebie...-powiedziała wycierając samotną łezkę wędrującą po jej policzku.
- Jak ty mnie dobrze znasz...- odpowiedziała ostatni raz w życiu przytulając przyjaciółkę- Idź, bo pociąg zaraz odjedzie.
Sophie zabrała walizki i wysiadła z pociągu, poszła w stronę stoiska taksówek i wsiadła do jednej z nich.
-Poproszę na Bendon street.
-Ależ oczywiście młoda damo-powiedział starszy mężczyzna uważnie jej się przyglądając
Cała droga minęła wyjątkowo szybko, przez całą podróż Soph oglądała okolicę, której w żaden sposób nie mogła poznać. Bywała tu często jako dziecko, lecz każde drzewo wydawało jej się obce, każda droga, każdy dom był nie do poznania, nawet ludzie wyglądali inaczej...
-Jesteśmy na miejscu...-odparł mężczyzna -...należy się....
-Dziękuję reszty nie trzeba-powiedziała dając mu banknot, który przewyższał prawie dwukrotnie daną kwotę.
-Ślicznie dziękuję- mężczyzna uśmiechnął się i pomógł wyciągnąć jej walizki z samochodu, które ustawił przed wielkim domem- Miłego dnia-powiedział delikatnie się kłaniając i wracając do auta.
Dom, nie przypominał tego, który pamiętała z dzieciństwa. Teraz był on obrośnięty z dwóch stron bluszczem, który nadawał mu efekt dzikości. Za domem znajdował się mały ogród, gdzie teraz było pełno suchych liści i połamanych gałęzi. Dziewczyna nie zdążyła się dokładnie rozejrzeć, bo przed jej nosem otworzyły się drzwi. Stała w nich kobieta, miała około 40 lat, jej długie blond włosy opadały na małe ramiona. Jak zwykle miała na sobie sukienkę i buty na wysokim obcasie.
-Kochanie nie spodziewałam się ciebie tak szybko-powiedziała ciotka ściskając ją mocno- Jake zabierz walizki naszego gościa do jej pokoju na strychu.- Jake, po tym jednym słowie oczy Soph skierowane były na wysokiego chłopaka, który również się jej przyglądał, a po chwili zbliżył się do niej i wziął jej walizki. Bez słowa skierował się na schody, a ona poszła zaraz za nim. Na 3 piętrze, czy strychu jak wolała mówić ciotka znajdowała się wielka sypialnia i łazienka. Kilka okien nadawało pomieszczeniu przejrzystość, wielkie łóżko, takie o jakim zawsze marzyła.
-Więc tak jestem Jake Denvers, mieszkam razem z twoją ciotką, a teraz i z tobą. Tamte drzwi to łazienka, te to garderoba, a tam masz mały gabinet i biblioteczkę-uśmiechnął się, a za nim Sophie zdążyła cokolwiek powiedzieć chłopak już wyszedł.
Pokój był niesamowity, był taki o jakim zawsze marzyła, wielki, przestronny, dobrze oświetlony. Zmęczona usiadła na łóżku wyciągając swojego laptopa. Jako strona główna przeglądarki wyświetlił się czerwony napis" WYPADEK NA TORACH, POCIĄG WYKOLEIŁ SIĘ ZABIJAJĄC WSZYSTKICH PASAŻERÓW" Soph przez myśl nie przeszło,że mogło chodzić o ten pociąg, którym jechała Sara, jednak dalej pisało" Jedną z ofiar jest 19-letnia Sara Martins, rozpoznano ją po dokumentach, które miała ze sobą" Po tym jednym zdaniu świat Sophie przestał istnieć, najpierw rodzice teraz Sara. Łzy spływały jej strumieniami, to napewno nie ona, to tylko jakiś głupi żart, powtarzała sobie w duszy kładąc się na łóżku i przykrywając głowę poduszką. Chciała aby ten dzień dobiegł końca...
Mam nadzieję,że historia wam się podoba i będziecie śledzić dalsze losy naszej Sophie.
                                                                                                                                     Missy♥

Postacie...

Sophie Liliane "Lily" Marcks
Wiek: 19 lat
Charakter: Podstępna, wredna, okrutna, jednak potrafi być miła i czuła
Znaki szczególne: Ma mały tatuaż na spodzie nadgarstka, przedstawia odlatujące stado ptaków
image

Jake Denvers
Wiek: 20 lat
Charakter: Podstępny, bezwzględny, surowy, szczery, czasem potrafi być agresywny, lecz potrafi być czuły i opiekuńczy
Znaki szczególne : Ma piękne białe zęby i czarujący uśmiech, któremu nikt się nie oprze


Marine Chelips
Wiek: 19 lat
Charakter: Zazwyczaj jest miła dla wszystkich, choć czasem potrafi być zadziorna, marudna i wredna
Znaki szczególne: Zawsze idealnie ułożone włosy



Scoot Marks
Wiek: 21 lat
Charakter: Uprzejmy, uczciwy, jak trzeba potrafi być stanowczy i zadziorny